środa, 12 października 2011

Wiatrówki dla każdego


















Często spotykam się zarzutem, że promujemy na łamach Arsenału tylko drogie wiatrówki, kosztujące grube tysiące. Ostatnio rzeczywiście głównie takie gościły na naszych łamach, dlatego przez kilka najbliższych numerów spróbuję się skupić na wiatrówkach zdecydowanie tańszych od Theobena Vanquish czy Daystate Grand Prix. Czyli bardziej klasycznych wiatrówkach dla Kowalskiego.
Czym taka wiatrówka powinna się charakteryzować? Cóż, najczęściej głównym kryterium wyboru jest cena. Przeciętny Kowalski najpierw zada sobie pytanie, ile może wydać. Jeśli z góry odrzuci wszelkie wyroby wiatrówkopodobne, typu chińskie B 4, to szybko okaże się, że niestety, sprzęt strzelający kosztuje trochę więcej niż zgrzewka piwa. Najtańsze wiatrówki, takie jak czeska Slavia, czy rosyjski IŻ/Bajkał to już wydatek minimum kilkuset złotych na nowy sprzęt. Oczywiście taniej będzie poszukać wiatrówki używanej – w ofertach sprzedaży na coraz bardziej popularnych forach internetowych, czy też na serwisach aukcyjnych.
Tanie znaczy złe? Niekoniecznie. Wspomniane wyżej wyroby spełniają podstawowe wymagania dotyczące celności i bezpieczeństwa, W najbliższym czasie spróbujemy przedstawić je bliżej w Arsenale. Tymczasem jednak chciałbym się zatrzymać przy najtańszych z najlepszych, i bardzo popularnych, wiatrówkach niemieckiej firmy Weihrauch.

HW 30
„Mam trochę kasy i potrzebę posiadania wiatrówki do strzelania do kapsli, co polecacie?”. Takie i temu podobne pytania padają niemal codziennie na forach dyskusyjnych, poświęconych strzelectwu pneumatycznemu. Starzy bywalcy dostają już wysypki, czytając kolejne takie same zdania po tysiąc pięćset razy. Najczęściej pytający jest odsyłany do archiwum forum, ale zdarza się, że ktoś jeszcze wykrzesze z siebie odrobinę cierpliwości i odpisze na post. Bardzo często odpowiedź brzmi „kup HW 30, to sprzęt nie do zajechania i na początek wystarczy”. Czy rzeczywiście tak jest?
Trudno mi odpowiedzieć na pytanie, czy wiatrówka rzeczywiście jest długowieczna, jednak biorąc pod uwagę fakt, ile tego sprzętu jest w rękach użytkowników i jak rzadko słyszy się o usterkach, chyba rzeczywiście karabin jest bardzo trwały.
Sprzedawane są w kartonowych pudełkach, w których znajdujemy wiatrówkę, instrukcję obsługi oraz torebkę z wymiennymi insertami do muszki. Wspaniały pomysł – wystarczy tylko odkręcić pierścień blokujący i już można sobie zmienić kształt muszki na taki, jaki przyjdzie nam danego dnia do głowy. Cała operacja zajmuje chwilę, w sumie człowiek będzie się dłużej zastanawiał, jaki danego dnia chce mieć układ celowniczy.
Już na pierwszy rzut oka wygląda bardzo solidnie. I wcale nie chodzi o to, że sprzęt jest wielki i potężny jak czołg tygrys. Nie, wprost przeciwnie – to lekka i zgrabna wiatrówka, raczej dla kobiet i młodzieży niż wielkiego mężczyzny. Jeśli Kowalski ma ponad metr osiemdziesiąt wzrostu i ponad sto kilogramów wagi, to lepiej niech pomyśli o innej wiatrówce, bo z HW 30 będzie wyglądał jak z zabawką dla dzieci.
Osada jest wykonana z drewna bukowego. Brakuje mi jakiegoś ryflowania. Kiedy miałem spocone dłonie, karabin ślizgał się, co utrudniało trafienie w cel. Tym bardziej, że drewno pomalowano jakimś lakierem. Całe szczęście, że bezbarwnym, nadającym drewnu satynowy poblask, jednak olejowana osada byłaby o wiele przyjemniejsza w dotyku. Jednak olejowana osada byłaby droższa od całej wiatrówki, więc może nie ma co wymagać cudów? Ostatecznie każdy we własnym zakresie może zmienić lub poprawić drewno w karabinku.
Elementy metalowe są oksydowane. Jest to taka sama oksyda jak ta, którą wcześniej chwaliłem przy okazji testu karabinka HW 97 K – głęboka czerń, idealnie położona, bez żadnych odbarwień. Jednym słowem, wzór dla innych producentów i przykład wysokiej jakości wykonania. Jeśli jest równie trwała, jak w przypadku HW 97 K (a nie mam podstaw, by pomyśleć inaczej), to mogę z czystym sumieniem napisać, że najprawdopodobniej będzie długo wyglądać jak nowa. Wystarczy tylko raz na jakiś czas przetrzeć szmatką nasączoną olejem do broni, unikać pozostawiania karabinu na dłużej w wilgotnym miejscu (lub niewytartego po deszczu), a przez lata będzie on wyglądał jak nowy.
Testowałem model HW 30 S, a więc wyposażony w spust typu Rekord. Oznacza to ni mniej, ni więcej tylko to, że można regulować siłę, z jaką należy ściągać spust, żeby oddać strzał. Nie jest to może rozwiązanie idealne, daleko mu do tego, co proponuje AirArms w modelach TX 200 czy ProSport, gdzie wyregulować można i pierwszą drogę spustu i drugą. Jednak lepiej mieć taką, choćby prostą, regulację niż żadną. Samo regulowanie jest proste, wystarcza do tego płaski śrubokręt i garść śrutu. Ładujemy wiatrówkę, kręcimy śrubą umieszczoną koło spustu i oddajemy strzał. Jak spust jest za twardy lub za miękki, to czynność należy powtórzyć. Tak długo, aż będziemy usatysfakcjonowani. Ważne, żeby każdorazowo ładować śrut do lufy i nie bawić się w ściąganie spustu z pustą lufą. Jest to mordercze dla sprężyny i szybko możemy uszkodzić wiatrówkę strzelając na sucho.
Po wyregulowaniu spustu przyszedł czas na zabawę, czyli pracę związaną z testowaniem celności i powtarzalności. Prawdziwa przyjemność, a to wszystko za niespełna 800 zł.
Karabin jest bardzo lekki. Jak dla mnie nawet za lekki, ale dla kogoś mniejszego ode mnie będzie w sam raz. Mam tu na myśli głównie młodzież i kobiety, choć prawdopodobnie mój teść, metr siedemdziesiąt w kapeluszu, też byłby zachwycony. Oprócz tego że karabin ma małą masę, to też jest w ogóle jakiś taki... mały... Ale można go polubić. Naciąganie sprężyny jest łatwe i nawet dziesięciolatka daje sobie z tym radę. Przynajmniej przez jakiś czas, potem trzeba jednak pomagać.
Sprężynę naciąga się w sposób jak najbardziej typowy, czyli poprzez złamanie lufy, która działa jak dźwignia, napinając sprężynę tłoka. Za każdym razem, kiedy napniemy sprężynę, wiatrówka jest automatycznie zabezpieczana przed możliwością oddania niekontrolowanego strzału. Samo odbezpieczenie jest bajecznie proste – po załadowaniu śrutu i ustawieniu lufy we właściwej pozycji wystarczy wcisnąć bezpiecznik z tyłu z lewej strony systemu i gotowe. Szkoda tylko, że nie można karabinka na powrót zabezpieczyć. To wada, występująca zresztą niemal w każdej wiatrówce tego producenta.
Przyrządy celownicze są regulowane w bardzo szerokim zakresie. Oprócz możliwości zmiany kształtu muszki, mamy też regulację szczerbinki, zarówno w pionie jak i poziomie. Nic dodać, nic ująć.
Samo strzelanie jest bardzo przyjemne. Karabinek, jak każda sprężynówka, trochę kopie, ale z racji stosunkowo niskiej energii początkowej śrutu oraz z uwagi na dobre wykonanie i bardzo wysoką kulturę pracy mechanizmów – kopniecie nie jest bardzo uciążliwe. Już po kilkunastu strzałach przestałem zwracać na nie uwagę. Mogłem się skupić na trafianiu. Nie celowaniu i naciskaniu spustu, tylko właśnie trafianiu. Wiatrówka jest więcej niż celna. Bardzo celna, właściwie żaden cel postawiony w odległości do 30 m nie ma najmniejszych szans. A kiedy jeszcze zamontowałem na karabinku lunetę, dystans wydłużył się o kolejne 10 m. Strzelanie na 50 m to już jednak loteria. Karabin ma dość niską energię, więc śrut wystrzelony z prędkością około 180 m/s nie ma dość siły, by oprzeć się podmuchom wiatru. Wystarczy, że lekko zawieje i już punkt trafienia przesuwa się na boki. Widać to jednak dopiero podczas strzelania z zamontowaną lunetą. W przypadku celowania z otwartych przyrządów do kapsli strzelec popełnia zwykle tyle błędów po drodze, że jakiś znios z powodu wiatru to najmniejsze zmartwienie. Choć jeden insert do muszki jest chyba specjalnie stworzony do strzelania na większe odległości do małych celów, ma kształt przeziernika, z dziurką w środku i nie przesłania celu jak inne końcówki.

HW 50 S
Podobnie jak w HW 30 S, tak i literka na końcu oznacza wersję ze spustem rekord. To takie samo urządzenie spustowe, podlegające takim samym regulacjom. Występuje zresztą w większości modeli, począwszy od HW 30, na wiatrówce PCP HW 100 skończywszy. Skoro coś działa, i to działa dobrze, to po co zmieniać?
Także i tutaj mamy kartonowe pudło z karabinkiem, instrukcją obsługi i zestawem wymiennych insertów do muszki. Same inserty są metalowe i identyczne z tymi w HW 30.
Wiatrówka ta ma osadę drewnianą, bukową, lakierowaną na półmat. Bezpiecznik w karabinku jest automatyczny, do zwolnienia blokady trzeba wcisnąć przetyczkę umieszczoną z lewej strony na końcu systemu. Karabin ma w środku sprężynę, którą napina się przez łamanie lufy. Na szczycie komory sprężania znajduje się szyna montażowa, wykonana w standardzie 11 mm, do której za pomocą montażu można dołączyć niemal dowolną lunetę. Oksyda jest ładna, gładka, błyszcząca w odcieniu głębokiej czerni. Brzmi znajomo? W końcu prawie to samo pisałem w przypadku HW 30.
Jednak na tym kończą się podobieństwa. HW 50 to wiatrówka zdecydowanie bardziej dojrzała. Jest większa, cięższa i o ile HW 30 to bardziej sprzęt dla Kowalskiej, tak Kowalski z pewnością chętniej sięgnie po jej większą siostrę. To karabin, którego masa i rozmiar zdecydowanie bardziej przypadły mi do gustu. Tu już czuję, że mam w ręku coś więcej niż tylko zabawkę dla chłopców, tu mam świadomość tego, że każdy strzał ma swoją energię.
Trochę też inaczej się z niej strzela. Tu szarpnięcie sprężyny po naciśnięciu spustu wyraźniej się wyczuwa. Strzał jest bardzo szybki, energiczny, a każdą niedokładność podczas przyjmowania pozycji strzeleckiej można poczuć na ramieniu. Początkowo specjalnie nie przykładałem dokładnie stopki do ramienia i po kilku strzałach pojawił się na nim siniak. Tak, to zdecydowanie sprzęt dla faceta.
Choć i kobieta lub nastolatek może czerpać przyjemność ze strzelania. Wiatrówkę trudniej się naciąga, bo sprężyna też jest mocniejsza, jednak nie stanowi to dużego obciążenia dla mięśni. Co prawda moja córka odmówiła naciągania sprężyny po trzech próbach, ale być może dlatego, że najpierw bawiła się „trzydziestką” i juz jej się nie chciało podchodzić do modniejszej „pięćdziesiątki”.
Celność jest na podobnym poziomie co w HW 30, tyle, że z powodzeniem da się strzelać na większe dystanse bez obawy, że wiatr nam zniesie śrut na jakąś dużą odległość od celu. Trudno zresztą przypuszczać, że mogłoby być inaczej, w końcu Weihrauch montuje wiatrówki z takimi samymi lufami, wykonane są w podobnie wysokim standardzie i nie zdarza się, by jeden model był kompletną katastrofą, a drugi był nad wyraz udany. Chodzi raczej o wprowadzenie takiej gamy modeli, by każdy znalazł coś dla siebie – łamane lub z naciągiem dolnym, z otwartymi przyrządami celowniczymi lub zupełnie ich pozbawione.
A dla kogo jest HW 50? Świetnie sprawdzi się w rekreacji. Do strzelania na działce, leśnej polanie czy strzelnicy trudno byłoby znaleźć coś lepszego w tej cenie. Za trochę ponad 1000 zł mamy karabin, który posłuży nam przez długie lata.

Podsumowanie
Obie wiatrówki znajdują liczne grono miłośników. Są one bardzo popularne na rynku i wcale nie bez powodu. To karabiny, które zostały wykonane przy zachowaniu wysokich rygorów technologicznych. Wystarczy rozebrać karabinek HW i jakiś chiński B 4, żeby zrozumieć, co mam na myśli. Urządzenia spustowe nie są może najwyższym osiągnięciem techniki, jednak można je ustawiać w dość szerokim zakresie. Karabinki są przede wszystkim bezpieczne dla użytkownika, właściwie nie zdarza się, by nastąpiło niekontrolowane zwolnienie zaczepu tłoka. Jeśli tylko ktoś nie popełni jakiegoś błędu podczas obsługi, to wiatrówka sama z siebie krzywdy nie zrobi, co czasem zdarza się w przypadku chińskich wiatrówek.
Elementy są wykonane co najmniej poprawnie, bez żadnych zadziorów, nadlewek i niedoróbek. To, co powinno być stalowe, jest stalowe, szlifowane i polerowane. Nie występują takie kwiatki, jak tłok wykonany z kawałka cienkiej blachy, zwiniętej w rulon.
Bezpieczeństwo to jedno, ale przecież człowiek nie bierze karabinka do ręki tylko po to, żeby poczuć nutkę emocji, zastanawiając się, czy dziś coś mi się stanie, czy nie. Karabin, a w szczególności wiatrówka, służy do precyzyjnego strzelania, trafiania w cel. I tu trzeba powiedzieć jasno, że wiatrówki niemieckiej firmy Weihrauch stają na wysokości zadania. Może i lufy produkcji HW nie są tak precyzyjnie wykonane, jak lufy pochodzące z zakładów Lothara Walthera, ale wiele im nie ustępują, jeśli w ogóle. Z karabinków można precyzyjnie trafiać w cel, ustawiony w odległości do 50 m. Dalej zapewne też, choć zwykle w terenie wieje choćby niewielki wiatr i śrut znosi na boki.
Do precyzyjnego strzelania warto założyć lunetę i obydwie wiatrówki są do tego przygotowane. Frezy pod montaż są zrobione prawidłowo, w osi, pasuje na nie każdy montaż 11 mm. Trzeba jednak pamiętać o tym, że luneta nie może być zbyt długa. Widać wyraźnie na zdjęciach, że stosunkowo krótka luneta Point Precision 3-12x42 z trudem mieści się na HW 30, a niewiele większa Leapers 4-16x50 weszła co prawda na HW 50, ale osłony przeciwsłonecznej dokręcić się już nie udało.
Co bym zmienił? Na pewno osadę. Zarówno w HW 30, jak i w HW 50 brak mi ryflowania, dlatego dłonie się ślizgają po lakierze. Można oczywiście zrobić ryflowanie we własnym zakresie, podobnie jak zeszlifować lakier i pokryć olejem drewno. Widziałem kiedyś taką wiatrówkę, gdzie właściciel ręcznie wyrzeźbił piękne wzory, całość zabarwił bejcą i polakierował. Cudo. Wymaga to co prawda wiele pracy, ale przecież to hobby, zabawa.
Przydałby się też może lepszy spust, z większym zakresem regulacji. Choć, jak już pisałem powyżej, lepszy taki niż żaden.
Można powiedzieć, że wiatrówka za 800 czy 1000 zł do najtańszych nie należy. Trzeba jednak pamiętać, że jeszcze pół roku temu ceny były dużo niższe, a teraz z powodu wysokiego kursu euro wydają się zawyżone. Wszystkie wiatrówki są droższe, więc i HW kosztują więcej. Tańsze są z pewnością wyroby chińskie i to te z najniższej półki oraz wiatrówki tureckie i czeskie. O ile pierwszych zdecydowanie nie polecam, o tyle nad Hatsanem, czy Slavią można się już zastanawiać. Jednak jeśli komuś zależy na sprzęcie, który po latach wciąż będzie celny i trwały, powinien wziąć pod uwagę zakup HW 30 lub HW 50. To dobry wybór, przy którym ma się poczucie, że żadna złotówka wydana na karabin nie została zmarnowana.


Przegląd Strzelecki "Arsenał", maj 2009

1 komentarz:

  1. witam , autor artykulu ma racje , posiadam HW 57s 7,5 J celnie strzela na 50m ,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń