środa, 26 października 2011

Hawke z kółkiem
















Testowanie lunet jest bardzo przyjemne, pod warunkiem, że lunety są dobrze wykonane i spełniają swoje zadanie. 

W przeciwnym wypadku człowiek traci nerwy a może i wzrok, a zamiast cieszyć się z nowej zabawki klnie jak szewc. Podczas strzelania z wiatrówki, na której była przymocowana luneta Hawke Sidewinder 8-32x 56 MD zakląłem tylko raz, kiedy okazało się, że luneta z osłoną przeciwsłoneczną jest niemal dłuższa od wiatrówki. 

Przy okazji testów redakcyjnych wiatrówki HW 100 SK chciałem upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu i niby pod pretekstem testowania lunety postrzelać z tej skądinąd bardzo fajnej wiatrówki. Nic z tego. Zostałem wyśmiany, szybko okazało się dlaczego. Po przyłożeniu lunety do karabinka i dokręceniu sunshadera (z innej optyki) luneta sięgała aż do nasady tłumika. Wyglądało to komicznie, żeby nie powiedzieć – tragicznie. Na szczęście dostałem do niej inny karabin i już wspólnie z zestawem Hatsan AT 44 i lunetą Hawke na nim pojechaliśmy na kilkudniowy wypad poza Warszawę. 

Wcześniej jednak miałem okazję podziwiać opakowanie, w jakim luneta jest sprzedawana. Przyzwyczaiłem się do tego, że zwykle jest to kartonowe pudło, w którym lepiej lub gorzej zabezpieczone przed obijaniem się o siebie leżą poszczególne elementy. Tu było inaczej – luneta spoczywała w wielkim pudle, gdzie każda część miała swoją specjalną przegródkę. Niczego więcej nie trzeba do szczęścia. Oprócz montażu. Trzeba się zaopatrzyć w dobry montaż na lunetę o średnicy tubusu 30 mm. Koniecznie dobry, luneta jest bowiem dość ciężka (niemal 800 g), więc warto ją przymocować więcej niż poprawnie i stabilnie. Ja użyłem montażu BKL 301. 

Luneta jest ciężka, więc lepiej mocować ją do ciężkiej wiatrówki. Ja z braku pancernego Walthera Dominator czy innej matchowej armaty przykręciłem ją do Hatsana, ale nie był to szczególnie dobry pomysł. Karabin miał wyraźną tendencję do przechylania się na boki podczas celowania, tak bardzo, że do strzelania musiałem użyć dodatkowo wkręconej w boczna ściankę montażu poziomicy. 

Luneta sprzedawana jest w zestawie z zakrywkami na okular i obiektyw a także bocznym kołem. Zwłaszcza ten drugi dodatek wydaje się wskazywać, do kogo adresowana jest ta optyka. Jednak strzelcy FT mogą jej nie docenić. 

Po pierwsze luneta ma powiększenia z zakresu 8-32. Z jednej strony to dużo, jednak na torze FT powiększenie jest mniej ważne, a liczy się przede wszystkim możliwość mierzenia lunetą odległości do celu. W przypadku Hawke jest to dość trudne, bowiem w porównaniu do takich rynkowych asów jak BigNikko – Hawke ma stosunkowo dużą głębię ostrości. Dość powiedzieć, że na maksymalnym powiększeniu x32 obraz celu stojącego dokładnie pięćdziesiąt metrów od strzelca jest ostry i dobrze widoczny przy wskazaniach odległości od mniej więcej 45 metrów do 55. Być może sytuację poprawiłaby zmiana bocznego koła na jakieś większe, z możliwością dokładniejszego opisania dystansów, jednak wydaje mi się, że głębia ostrości nie jest odpowiednia dla zastosowań FT.

Do HFT z kolei wydaje mi się za ciężka, niewspółmiernie duża w stosunku do potrzeb. Większość zawodników używa do strzelania konkurencji HFT powiększenia x8, maksymalnie x12. W przypadku Hawke ośmiokrotne przybliżenie to zaledwie początek skali. Choć trzeba powiedzieć, że na tym powiększeniu głębia ostrości jest bardzo dobra i można ustawić lunetę tak, żeby bez kręcenia ostrością widzieć wyraźnie cele na niemal całym dystansie HFT (8-41 metrów). Gdyby tylko nie ta masa optyki...

Nie zalecam jej do uprawiania strzelectwa FT czy HFT. Za to do rekreacyjnego strzelania bez określonych regulaminem zasad nada się wyśmienicie. Luneta ma bardzo dobry obraz, nawet zdziwiło mnie to, bowiem zawsze uważałem, że Hawke to lunety leżące raczej gdzieś na dolnych półkach. Ten model spokojnie można położyć na średniej. A jak będzie miejsce to nawet pokusiłbym się o tę wyższą, zwłaszcza w pudełku będzie tam ładnie wyglądać. 

Obraz jest jasny, o zadziwiająco dobrej rozdzielczości, czysty. Lekką mgłą zasnuwa się dopiero przy maksymalnym powiększeniu, jednak nie jest to bardzo kłopotliwe. Mimo dość dużej średnicy obiektywu obraz jest niemal pozbawiony deformacji na brzegach, dopiero przy samej krawędzi obrazu pojawiają się delikatne aberracje i dystorsja. W środkowym polu widać wszystko pięknie i dokładnie. 

Siatka celownicza to klasyczny MilDot, bez żadnych udziwnień. Dość cienki, nie przeszkadza w namierzaniu nawet odległych małych przedmiotów. 

Chciałoby się jeszcze wyszukać jakąś wisienkę do tortu, zamiast tego będzie jednak jedna uwaga krytyczna. Luneta na dystansach do 15 metrów ma bardzo duży błąd paralaksy. Można się pomylić i spudłować nawet o 2 centymetry na dystansie 10 metrów, i około jednego centymetra na dystansie 15 metrów. Potem niemal jak ręką odjął, mimo prób pudłowania z powodu błędu paralaksy nie udało mi się to i śrut padał dokładnie tam, gdzie był wycelowany karabin. Biorąc pod uwagę zakres powiększeń, raczej mało prawdopodobne jest, żeby ktoś kupował tę lunetę do strzelania na 10 metrów, dlatego tę przypadłość można zignorować, choć dla zasady trzeba o niej wspomnieć. 

Luneta będzie dobrym wyborem dla wszystkich tych, którzy potrzebują dobrej do rekreacyjnego strzelania na większe odległości. Nie ma najmniejszego problemu z namierzeniem kulki od ASG (6 mm średnicy) leżącej 50 metrów od stanowiska strzeleckiego. Krzyż jej nie przesłania, widać cel bardzo wyraźnie. 

Luneta nie jest tania. Nawet w promocji kosztuje ponad dwa tysiące złotych. Jednocześnie dostajemy jednak w zestawie zakrywki, którym co prawda do Buttler Creek daleko, ale spełniają swoje zadanie i dość duże boczne koło. Można założyć, że wartość dodatków to minimum 100-150 złotych. W tej cenie lunet o podobnych parametrach i jakości nie ma wiele. Jeśli więc komuś akurat zalega taka kwota w portfelu, to powinien rozważyć zakup lunety Hawke Sidewinder 8-32x 56. Może się ona okazać całkiem udaną alternatywą dla lunet Bushnell z serii Elite 4200 czy Elite 6500. 


Przegląd Strzelecki "Arsenał", grudzień 2009