wtorek, 8 listopada 2011

Wielka żmija















W lutowym numerze publikowaliśmy test lunety Optisan Viper 4-16x50 IR. Dziś chciałbym przedstawić jej większą siostrę, lunetę Optisan Viper 8-32x60 IR, czyli po naszemu mówiąc, „dużą żmiję”.

Na rynku wybór lunet do wiatrówek może przyprawić o ból głowy. Podobnie jak ich ceny. Początkujący strzelcy zwykle przy wyborze kierują się dwoma kryteriami. Luneta ma mieć jak największe powiększeniei jak najmniej kosztować. Tak samo jak z aparatami fotograficznymi – najlepsze są te, które mają najwięcej megapixeli i największy zoom. Dopiero z czasem przychodzą refleksje. Dobra luneta tania być nie może, przeciętna często kosztuje krocie. Luneta z dużym zakresem powiększeń może być wspaniała do rekreacyjnego strzelania, ale już na zawody jej zakres będzie mało przydatny. 

A jaki jest Optisan? Łatwo zadać to pytanie, jednak odpowiedź na nie jest już taka prosta…

Wygląd
Pudełko, w którym przyjechała luneta było długie, czarne z rysunkiem żmii na wieczku. Robi wrażenie ‑ jest wielkie, błyszczące, eleganckie i zdaje się obiecywać, że zawartość będzie równie dobra. Po otwarciu naszym oczom ukazuje się cały zestaw, w skład którego w tym przypadku wchodziła luneta, opakowana w foliową torebkę i dodatkowo w czarny futerał z materiału, montaż do lunety wraz z zestawem kluczy oraz osłona przeciwsłoneczna. Nawiasem mówiąc, zapakowane w osobne pudełko przysłano też duże boczne koło, które zdaje się tworzyć komplet z lunetą. W środku była też zapasowa bateria do podświetlania krzyża w lunecie. 

Luneta jest – i tu długo szukałem odpowiedniego słowa, w końcu je postanowiłem napisać – wielka. Ponad 40 centymetrów długości, masa – ponad 800 gramów samej lunety, po zamontowaniu koła i osłony przeciwsłonecznej wzrasta do około kilograma. 

Całość jest pokryta czarnym matowym lakierem. Pokrętła chodzą dość ciężko, ale bez zacięć i zgrzytów. Są cztery pokrętła, a właściwie to nawet pięć. Pierwsze znajduje się na okularze i służy do regulacji ostrości widzenia krzyża (na wypadek wady wzroku posiadacza takie rozwiązanie bardzo się przydaje). Kolejnymi pokrętłami są wieże do regulacji krzyża. Producent określa je jako wieże typu target. Są bardzo łatwe do regulacji – po pociągnięciu do góry pierścienia można ustawiać krzyż. Gdy luneta jest już wyzerowana, wystarczy pierścień znów docisnąć i nic się nie przestawi. Dodatkowo zamontowano mały pierścień na końcu z podziałką. Po poluzowaniu śrubki można wyzerować nastawy, czyli ustawić zero na podziałce. Dzięki temu, kiedy zajdzie potrzeba zmiany punktu celowania (ze względu na odległość czy wiatr), łatwo będzie z powrotem ustawić krzyż w zaprogramowanej wcześniej pozycji. 

Z lewej strony tubusu znajduje się pokrętło do regulacji ostrości. Paralaksę w lunecie wyskalowano od 10 metrów do nieskończoności. Na końcu tego pokrętła znajduje się dodatkowy pierścień do włączania bądź wyłączania podświetlenia krzyża w lunecie oraz zmiany natężenia tego podświetlenia. 

Optisan lunety w wersji Viper wyposaża fabrycznie w metalowe zakrywki. To dość szczególna konstrukcja – metalowy pierścień wkręca się z obiektyw lub w okular, a do pierścienia zamontowany jest dekiel. Dodatkowo na pierścieniu znajdują metalowe bolce, a w dekielku otwory. Choć trzeba użyć trochę siły, żeby to zamknąć, a otwarcie stwarza ryzyko połamania paznokci, to jednak sam pomysł jest dobry i posiadacz żmii nie staje przed koniecznością zakupu dodatkowych ochraniaczy na szkło. 

Całość sprawiałaby bardzo dobre wrażenie, gdyby nie mały zgrzyt. Otóż dołączona osłona przeciwsłoneczna nie pasowała do lunety. Gwint był minimalnie za mały, a zamocowanie było właściwie niemożliwe, chyba że na klej. 

Po dokręceniu lunety na wiatrówkę przyszedł czas na testy.

Co tam widać?
Luneta, jak już wspomniałem, ma bardzo duży zakres ogniskowych. Powiększenia około 8-32 ustawiałyby tę lunetę w szeregu tych przeznaczonych do strzelania na większe odległości. Szkoda tylko, że obraz na przybliżeniu większym niż x28 staje się zamglony. Dodatkowo po bokach dochodzi do tego spore zniekształcenie obrazu i rozmycie, przez co i tak wąskie pole widzenia dodatkowo się zawęża. Żeby zatem komfortowo się strzelało, pozostają powiększenia poniżej 28. 

Regulacja paralaksy działa płynnie. Właściwie nie byłoby do czego się przyczepić, gdyby nie mały zgrzyt. Dość niefortunnym rozwiązaniem jest połączenie regulacji paralaksy i podświetlenia krzyża na jednym pokrętle. Skutek jest taki, że zamiast regulować ostrość obrazu, możemy nieopatrznie włączyć podświetlenie, i odwrotnie. 

Obraz jest jasny. Po pierwsze, tubus 30 milimetrów wpuszcza sporo światła do środka. Po drugie, zastosowano dobre szkła pokryte nie najgorszymi powłokami. Wśród doświadczonych strzelców lunety pod nazwą Viper cieszą się dość dużą popularnością. Z pewnością ma na to wpływ krzyż celowniczy. Przy jego projektowaniu maczał palce jeden z czołowych strzelców HFT, Gary Cooper. Krzyż jest bardzo skomplikowany, pełno na nim jakichś kropek kresek, podziałek. A wszystko po to, żeby móc z największą łatwością odkładać poprawki na wiatr, czy odległość do celu podczas strzelania. 

Jednak do HFT ta luneta właściwie się nie nadaje. Ma bardzo małą głębię ostrości, przez co nawet na małych powiększeniach nie sposób tak ustawić paralaks, by ostro widzieć cele na całym dystansie HFT (od 7,5 metra do 41). A do FT? Tam taki krzyż jest zupełnie zbyteczny, cała tajemnica w strzelaniu FT polega na zerowaniu lunety przed strzałem na podstawie takich danych, jak odległość od celu i siła oraz kierunek wiatru. Do takiego strzelania wystarczyłaby jedna kropka na środku, cała reszta tylko niepotrzebnie rozprasza strzelca. 

Poza tym duży Viper ma jeszcze tę przypadłość, że głębia ostrości jest za mała na potrzeby HFT, ale do FT jest za duża. W tej dyscyplinie luneta przed strzałem służy do dokładnego odmierzenia odległości. Dobrą lunetą dedykowaną do FT można zmierzyć dystans do 50 metrów z dokładnością do jednego metra. Viperem jest to praktycznie niemożliwe, a pomyłka na dużych dystansach o więcej niż 3-4 metry może skutkować nietrafieniem. 

Podsumowanie
Luneta z takim powiększeniem za trochę ponad 1200 złotych? Do tego sporo akcesoriów dodatkowych. Wydaje się, że to dobra oferta. Obraz jak na tę cenę jest przynajmniej zadowalający, żeby nie powiedzieć dobry. Rozdzielczość mogłaby być trochę lepsza, ale nie oszukujmy się, Zeiss to nie jest, z drugiej strony kosztuje ledwie procent tego, co trzeba by zapłacić za lunetę Zeissa. Choć wielkości powiększeń zdają się świadczyć o przeznaczeniu tej optyki do zastosowań FT, to jednak nie polecałbym jej strzelcom ten konkurencji, chyba że jako luneta na początek, póki nie zbiorą dość pieniędzy, by kupić trochę droższe, ale dużo lepsze Big Nikko czy Lunetę Walthera. Na początek pewnie wystarczy.

Duża żmija świetnie sprawdzi się w strzelaniu rekreacyjnym, zamontowana na wiatrówce PCP lub PCA albo zasilanej dwutlenkiem węgla, czyli każdej która praktycznie nie ma odrzutu. Podczas strzelania na 50 metrów świetnie widać każdą przestrzelinę na tarczy, obojętne czy trafiliśmy w białą kartkę, czy w czarne pole. Nawet na większych odległościach, do około 100 metrów, będzie widać dokładnie, czy celnie strzelamy, czy coś trzeba poprawić. I choć z wiatrówek można strzelać i na większe odległości, to z uwagi na lekki śrut, bardzo podatny na najmniejszy nawet powiew wiatru, raczej nie strzela się powyżej 100 metrów. Tym samym można uznać, że duży Viper zapewni nam świetny widok celu na całym możliwym dystansie.

Dobrze, a komu bym jej nie polecił? Na pewno nie nadaje się do startowania z nią na zawodach HFT. Za mała głębia ostrości powoduje, że bliskie i dalekie cele nie będą widoczne wyraźnie. Także nie poleciłbym jej użytkownikom wiatrówek sprężynowych. Odrzut spowodowany uderzeniem tłoka napędzanego sprężyną może spowodować szybkie poluzowanie mechanizmów wewnętrznych i w konsekwencji uszkodzenie lunety. Co prawda polski dystrybutor gwarantuje bezpłatne naprawy gwarancyjne, jednak pozostaje pytanie, ile czasu pozostaniemy bez lunety, gdy żmija pojedzie na leczenie. 


Przegląd Strzelecki "Arsenał", kwiecień 2009