piątek, 14 października 2011

Wiatrówka kombinowana




















To bez wątpienia najdziwniejsza i chyba najciekawsza wiatrówka, z jaką miałem ostatnio do czynienia. Z pozoru nic interesującego, zwykły łamaniec w kalibrze 5,5 mm. Jednak to tylko pozory, bowiem w środku kryje rozwiązania, które są… w Polsce do niczego nieprzydatne...
Strzelba to broń palna na amunicję śrutową, służąca przed wszystkim do polowań. Z gładkiej lufy wystrzeliwuje mnóstwo małych ołowianych lub stalowych kulek, z których przy celnym strzale przynajmniej kilka powinno trafić w lecącą kaczkę czy biegnącego zająca. Mają te kulki dość energii, by zwierzyna w ogniu padła.
Dlaczego o tym wspominam przy okazji opisu wiatrówki? Otóż ta wiatrówka strzela nie śrutem diabolo czy miedzianą kulką. Gamo strzela właśnie amunicją śrutową.

Wygląd
Jeszcze się nie spotkałem z hiszpańską wiatrówką, która nie byłaby fabrycznie zapakowana w tekturowe pudełko. Viper Express nie stanowi tu wyjątku. Trochę szkoda, bowiem w czasie transportu takie zabezpieczenie często okazuje się mało odporne na niefrasobliwość kuriera. Pudełko wykonane z grubego kartonu jest może ładne i kolorowe, ale w środku jedyne zabezpieczenie stanowi folia z pęcherzykami powietrza.
Po wyjęciu wiatrówki pierwsze, co mi się rzuciło w oczy, to dwa dołączone pudełka z amunicją i miedziana tulejka... Do czego to może być? Jak większość mężczyzn nawet nie zajrzałem do instrukcji wiatrówki. Tajemnicza tulejka zdradziła mi swoje zastosowanie dopiero po chwili.
Najpierw jednak obejrzałem sam karabin.
Szara osada wykonana z ABS wyglądałaby bardzo ponuro, jednak producent zadbał o dodatkowe smaczki. To stopka, baka i okładziny pod dłonie na chwycie i pod lufą, wykonane z gumowatego, nieślizgającego się w ręku tworzywa. Są czarne i wspaniale wyglądają na szarym tle. Do tego lufa i system, oksydowane, czarne. Co ciekawe, gamo jest kolejną znaną mi wiatrówką, która udaje, że jest czymś innym niż w rzeczywistości. Tak jak Norica Massimo, tak i tu na pierwszy rzut oka można założyć, że to broń śrutowa.
Gruba lufa. Dodatkowo na niej znajduje się klasyczna szyna celownicza. Za muszkę, dodam od razu – jak w każdej strzelbie śrutowej, służy mosiężna kulka. Jest również możliwość montażu lunety, kolimatora lub innych urządzeń optycznych. Osada zdaje się być monolitem, jednym odlewem, nie ma tu żadnych odkręcanych czy regulowanych elementów. Nawet osłonę spustu odlano razem z resztą osady. W osłonie tej można znaleźć otwór, dzięki któremu mamy dostęp do śruby regulacyjnej spust.
Przed spustem znajduje się dodatkowa dźwignia w kształcie języka spustowego, choć trochę mniejsza niż ten właściwy w naszej wiatrówce. To bezpiecznik. Co ciekawe, nie załącza się automatycznie po każdym strzale, więc jeśli ktoś nie chce przypadkowo postrzelić siebie lub kogoś innego, a z karabinkiem w ręku chodzi po terenie, to warto pamiętać o zabezpieczeniu przed strzałem.
Wiatrówka ma łamaną lufę. Po jej złamaniu po raz pierwszy odkryłem, czemu służy wspomniana mosiężna tulejka.

Strzelba gładkolufowa
Złamałem lufę i zajrzałem do środka. Jakieś było moje zdziwienie, gdy odkryłem, że to COŚ ma gładką lufę. Co jest? W dzisiejszych czasach? Przecież dziś o tym, co jest bronią pneumatyczną, a co nie, decyduje energia wylotowa pocisku. Owszem, kiedyś na polski rynek robiono masowo mocne wiatrówki z gładką lufą, ale te czasy już dawno minęły. Mam nadzieję, że bezpowrotnie. Czyżby Hiszpanie tego jeszcze nie odnotowali?
Ale nie – nie dość, że lufa jest gładka, to jeszcze jakoś dziwnie podcięta od strony zatrzasku, a w dodatku na samym początku wyfrezowano otwór o średnicy większej niż 5,5 mm. Zaraz, zaraz... Przecież tutaj powinna pasować ta mosiężna tuleja. Sprawdzam i rzeczywiście, jak ulał. Co więcej, gumowy o-ring na tulei sprawia, że element siedzi w lufie i dopiero trzeba go świadomie wyjąć, sam z lufy nie wypada. Temu, żeby właśnie łatwo go wyjąć, służy półokrągłe podcięcie z boku lufy. Dobrze, tylko po co te wszystkie zabiegi, skoro normalna wiatrówka ma normalny otwór, w który wkłada się śrut i raczej się go już nie wydłubuje, tylko wystrzeliwuje z drugiej strony? W odpowiedzi na to pytanie zajrzałem do jednego z pudełek z amunicją i... oniemiałem.
Różne śruty już widziałem, kulki, grzybki, śrut stalowy w plastikowym kołnierzu, śrut powlekany złotem, dzięki czemu dużo szybciej wylatuje z lufy. Śruty o takich kształtach, że boki można zrywać ze śmiechu, ale to, co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania.
Amunicja Gamo Viper to plastikowe rurki, długości około 3 cm. W środku wypełnione są drobnymi kulkami ołowianymi, średnicy około 1 mm. Po rozkrojeniu kilku pocisków okazało się, że w środku jest zwykle 20 kulek. Z obu stron rurki zabezpieczone są przed wypadaniem. Kiedy sprężone powietrze po naciśnięciu spustu uderza w tylną ściankę, ta się przemieszcza do przodu, pchając przed sobą ołowiane kulki. Lecą one w kierunku celu z bardzo dużą prędkością. Jaką? Nie wiem. Żadne chrono z dostępnych mi nie poradziło sobie ze zmierzeniem prędkości wylotowej. Dość powiedzieć, że puszkę po coca-coli zmasakrowały z  odległości około 15 m, dokładnie – po jednym strzale była dziurawa jak sito. Trudno nawet powiedzieć, ile kulek ją przebiło, były dziury wlotowe i wylotowe... Gdyby była pełna i przed strzałem nią wstrząsnąć, myślę, że efekt wizualny byłby więcej niż ciekawy.
Warto po każdym strzelaniu amunicją śrutową Viper przeczyścić lufę, bowiem kulki i plastikowe elementy pocisku pozostawiają osad w przewodzie lufy.
Wracając do mosiężnej tulejki – to nic innego jak przełącznik z amunicji śrutowej na kulową. Otóż po umieszczeniu tulei w lufie można do niej wsadzaj tradycyjny śrut 5,5 mm diabolo i strzelać jak z normalnej wiatrówki sprężynowej. Tylko po co?

Osiągi
Gładka lufa świetnie nadaje się do drobnych kulek. Jednak do śrutu diabolo już nie bardzo, pocisk leci zdecydowanie mniej celnie niż po wystrzeleniu z wiatrówki z lufą gwintowaną. Owszem, da się strzelać z Gamo Viper Express nawet do tarczy, ale nie ma się co oszukiwać, wyniki będą dużo niższe niż nasze możliwości. Zwłaszcza podczas strzelania na większe dystanse. Śrut wylatuje z prędkością około 180 metrów na sekundę. Zważywszy na kaliber i masę pocisku ,dość szybko zaczyna opadać. Strzelenia na odległość większą niż 40 czy 50 m to sztuka dla sztuki, opad i rozsiew skutecznie nam to obrzydzą. W zasadzie można powiedzieć, że sens strzelania ze śrutu diabolo jest gdzieś na dystansach do 30 m i nie więcej. Na dystansie 20 m udało mi się w najlepszej serii zmieścić 10 strzałów w okręgu około 2 cm.
W przypadku amunicji śrutowej w ogóle trudno mówić o jakimkolwiek skupieniu, bo tu z definicji ma być pole rażenia jak największe i najskuteczniejsze. Na 10 m praktycznie w tarczę o średnicy 10 cm weszło 19 śrucin. Jedna tuż obok. Puszki dziurawi na odległość do 25 m, może nawet więcej, ale zdarzyło mi się parę razy, że żadna z kulek w puszkę na tę odległość nie trafiła, wszystkie poszły bokiem. Może warto by pomyśleć o czokach na lufę?
Korzystając z tego, że sezon owocowo-warzywny mamy w pełni ,strzeliłem sobie też dla zabawy w pomidora, ziemniaka i jabłko. Za każdym razem kulki wystrzelone z odległości około 10 m robiły z celów sieczkę – pomidor nadawał się od razu na sałatkę, jabłko na przecier, a ziemniak na purée ziemniaczane.

Ale po co?
Myślę, że warto postawić sobie pytanie, czemu ma służyć taka wiatrówka? Przecież nikt nie będzie się bawił w robienie sałatki warzywnej przy użyciu wiatrówki. Nie sądzę też, by aż taką przyjemnością było wielokrotne dziurawienie puszki jednym strzałem.
Odpowiedź można znaleźć w instrukcji obsługi. Na jednej ze stron zobaczyłem, jak powinno się strzelać do szpaków, żeby mieć jak największą szansę ustrzelenia skrzydlatego szkodnika w locie.
No tak – wracamy do korzeni. Jak już wspomniałem, broń śrutowa służy do polowania na drobną zwierzynę
i ptactwo, które z racji rozmiarów i prędkości poruszania łatwiej zabić, trafiając kilkoma drobnymi kulkami w tym samym momencie niż jedną kulą. Do wróbla w locie z karabinka HW 100 nie podjął bym się trafić, ale z Gamo? Myślę, że po nabraniu wprawy i z niedużej odległości nie stanowi to większego problemu.
Tyle w teorii. Co do praktyki, to przypominam, że w Polsce polowanie z wiatrówki jest zabronione.
Na koniec spojrzałem jeszcze, co też dystrybutor napisał na swojej stronie internetowej. Otóż reklamuje karabin jako doskonałą alternatywę do treningu skeet i trap. Cóż, nie wydaje mi się.
Z ciekawości spróbowałem. Na 30 m nie trafiłem ani razu bądź pojedyncze kulki nie robiły mu najmniejszej krzywdy. Dopiero na 20 m rzutek, leżący sobie na trawie, z podparciem z tyłu w postaci dużego kamienia, został zniszczony. Za drugim strzałem, pierwszy tylko lekko porysował jego powierzchnię. Jeśli tak się dzieje w przypadku rzutka leżącego, to podejrzewam, że strzelanie do latających mija się z celem.
Zabawa nie jest tania. O ile sam karabin kosztuje obecnie około 1000 zł, o tyle amunicja 16 zł za pudełko,
w którym jest 25 naboi. Jest jednak i dobra wiadomość. Otóż taką amunicję można z powodzeniem zrobić sobie samemu. Plastikowe rurki nie ulegają uszkodzeniu. Trzeba tylko kupić trochę drobnego śrutu do strzelania skeet, do nabycia w większości sklepów myśliwskich. Z obu stron wylot rurki zabezpieczyć przed wypadaniem kulek, na przykład cienkim kawałkiem filcu wyciętym z przecieraka filcowego 5,5 mm i amunicja gotowa. Na próbę wykonałem sobie kilka takich naboi i uważam, że wyszły lepiej niż fabryczne. Z tą różnicą, że ja dałem nie 20 kulek, a około 30. Puszka po trafieniu nie miała żadnych szans, śrut ją nie tylko podziurawił, ale masa uderzenia kilkunastu czy kilkudziesięciu z nich sprawiła, że puszka dodatkowo mocno się pogniotła. Aż strach pomyśleć, co by zostało ze szpaka.

Podsumowanie
Wiatrówka bardzo ciekawa. Inna niż wszystkie. Ładna, wykonana naprawdę estetycznie. Lekka i składna. Tyle po stronie pozytywów. W kategorii wady można dopisać – niecelna w przypadku śrutu diabolo. Spust chodzi trochę ciężko, a zakres regulacji jest nieduży. Jej zastosowanie zdaje się być oczywiste. Jednak w Polsce to co oczywiste jest prawnie zabronione.
Czy zatem będzie się cieszyła powodzeniem? Nie wiem, trudno mi to ocenić. W kraju, w którym z wiatrówek strzela się na wsi do bociana, a w mieście do staruszek na ulicy, nic mnie już chyba nie zdziwi. Do treningu strzeleckiego średnio się nadaje z uwagi na to, że kulki rzutka rozbić nie chcą, a śrut diabolo jest mało stabilny po wystrzeleniu z gładkiej lufy. Wiatrówka jako ciekawostka na ścianę? Owszem, czemu nie, choć do powieszenia lepsza byłaby w pięknej osadzie z tureckiego orzecha. Do polowania? Nie wolno. Do zabawy? Chyba tak.
W końcu całe to nasze strzelanie to hobby, zabawa, przyjemny sposób na spędzenie na świeżym powietrzu kilku godzin. Jeśli zatem w trakcie tych godzin macie ochotę przyrządzić sałatkę warzywną lub przedziurawić kilka puszek, Gamo Viper Express bardzo Wam w tym pomoże.

Przegląd Strzelecki "Arsenał", wrzesień 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz