poniedziałek, 5 września 2011

Apacze na rekinach



















Bogowie i spółka
Trzeba przyznać, że nazwy są intrygujące. Apache na przykład kojarzy mi się z dzielnym wojownikiem, Thor to dla odmiany wojowniczy bóg skandynawski, Shark to powszechnie znany wojownik mórz i oceanów. Tylko co w tym towarzystwie robi zwyczajny Match? Zabrakło inwencji?
Tak czy inaczej, nazwy zdają się wskazywać na bojowy charakter śrutu. Sam śrut wygląda na pierwszy rzut oka całkiem dobrze. Każda sztuka diabolo jest dobrze wykonana, równa, bez żadnych ubytków, co często zdarza się w przypadku tańszej amunicji. Brak też jest zgnieceń, każdy kielich jest idealnie okrągły. Dodatkowo śrut jest twardy, w porównaniu do popularnego Exacta, którego łatwo zgnieść w palcach. Dla jednych będzie to wadą, gdyż (mogą dowodzić) twardy śrut gorzej wypełnia lufę i przez to jest mniejsza celność i powtarzalność, inni natomiast będą zadowoleni z tego, że śrut przebija każdą puszkę na swojej drodze.
Słowo o pakowaniu. Standardowym opakowaniem śrutu w kalibrze 4,5 mm jest puszeczka na 250 sztuk diabolo. Jest bardzo wygodna, zakręcana, mała, lekka i poręczna. Osobiście wolę mieć dwie takie puszki chowane po kieszeniach, niż jedną dużą na 500 sztuk, która jest większa, cięższa i mniej wygodna.
Match i Thor można też kupić w zakręcanej puszce zawierającej 500 sztuk śrutu. Śrut Match występuje też w tekturowym pudełku na 250 sztuk, czyli akurat, żeby kupić i uzupełnić pustą puszkę.
Innym rodzajem opakowania jest plastikowe pudełko na 400 sztuk śrutu. Prostokątne z odsuwaną górną klapką i dwoma uchwytami do paska. W zamyśle genialny pomysł dla strzelców FT i HFT, którzy idąc po torze co chwila muszą zmienić stanowisko strzeleckie i wyjąć paczkę ze śrutem. Tu wystarczyłoby, żeby odsunąć klapkę pudełka przytroczonego do paska. Tym bardziej że klapka jest tak skonstruowana, iż bardzo trudno ją odłączyć od pudełka. Zamysł dobry, szkoda tylko, że uchwyty do paska są słabe. Może się okazać, że co prawda klapki nie zgubiliśmy, ale za to zgubiliśmy całe pudełko, które gdzieś w lesie zsunęło nam się z paska.

Geronimo
Kiedy już napatrzyłem się na pudełka przyszedł czas na właściwy test. Bronią testową był Weihrauch HW 97 K z lunetą Nikko Stirling 6×42 oraz pistolet Walther CP 99 z celownikiem laserowym. Miejscem testu strzelnica sportowa z torem o długości 50 metrów oraz dodatkowym pomieszczeniem, gdzie można strzelać na 10 metrów. Pogoda bezwietrzna. Przyznaję, że nie mierzyłem wilgotności powietrza, ale pogoda wydawała się być idealna do przeprowadzenia testów.
Zacząłem więc od strzelnicy 10-metrowej w zamkniętym pomieszczeniu. Po wyzerowaniu lunety w karabinku (wszelkie próbne strzelania robiłem sprawdzonym śrutem Exact 4,52) przyszedł czas na strzelanie śrutami Norica.
10 metrów nie jest odległością szczególnie wymagającą dla strzelca. Karabin leżał na solidnej podpórce, wystarczyło tylko nakierować go na cel, dokładnie wymierzyć i nacisnąć spust. W przypadku Exacta z tej odległości nie ma sensu strzelać do jednej tarczy więcej niż 3-5 razy, gdyż i tak wycina jedną dziurę. A Norica?
Match, jak nazwa wskazuje, jest śrutem do strzelania tarczowego. Z definicji takich diabolo używa się do 25 metrów, a najlepiej sprawują się przy strzelaniu na 10. I rzeczywiście – skupienie porównywalne z Exactem – jedna trochę większa dziurka w tarczy. I jeden wyjątek – śrut trafił w 8. Nie wiem dlaczego, może jednak był krzywy?
Shark, zwany w kraju nad Wisłą rekinem, to bezlitosny morderca, który na chybił trafił atakuje swoją ofiarę. Biolodzy twierdzą, że widzi dobrze na boki, ale ze względu na budowę czaszki i osadzenie oczu źle widzi do przodu. To dobra nazwa na śrut, który co prawda ładnie wygląda, ale z którego ciężko w coś trafić. Na 10 strzałów z dziesięciu metrów miałem dwie dziesiątki, pięć dziewiątek i trzy ósemki. Kiepsko.
Apache i Thor przy strzelaniu z 10 metrów miały podobny wynik, minimalnie gorszy od Exacta czy Matcha.
Pistolet pneumatyczny na CO2 nie jest bronią, z której dobrze strzela się na większe odległości. Dlatego też pierwszy test wykonałem na 5 metrów. Walther z laserem, pozycja podparta dla uzyskania maximum dokładności. W przypadku strzelania na 5 metrów każdy z czterech testowanych śrutów wypadł wzorowo, nawet Shark. Po 5 strzałach w tarczy była tylko jedna, odrobinę większa dziura.
Na 10 metrów wyniki pokryły się z tymi uzyskanymi z karabinka. Shark słabo, Match świetnie, Apache i Thor bardzo dobrze. Nadszedł czas, żeby wyjść na powietrze i spróbować postrzelać na większe odległości.

Herosi przodują
Żeby trochę podnieść wiarygodność testu, znów trzeba było ustawić lunetę. Za radą kilku strzelców FT i HFT zwykle mam wyzerowaną na 25 metrze. Tak wyzerowana luneta umożliwia, przy zakładaniu drobnych poprawek góra-dół strzelanie na całym dystansie HFT, czyli od 8. do 46. metra. Przy tak ustawionej lunecie łatwo jest też sprawdzić podczas testów, jaki jest opad śrutu.
Pierwsze tarcze ustawiłem na dystansie 20 metrów, kolejne pięć metrów dalej, potem 30, 40 i na koniec 50 metrów od stanowiska strzeleckiego. I rozpocząłem strzelanie z karabinka, pozycja leżąca, z bronią leżącą spokojnie i wygodnie na stojaku.
Podczas strzelania na mniejsze odległości nie zawiódł mnie Match. Wszystkie przestrzeliny układały się w okolicach środka tarczy, opad w stosunku do Exacta był identyczny. Apache i Thor dały odrobinę gorszy wynik, ale tylko dlatego, że w każdym z nich był w serii 10-strzałowej jeden strzał w okolicach szóstki i siódemki. Prawdopodobnie udałoby się tego uniknąć, gdybym przed strzelaniem starannie wyselekcjonował śrut. Natomiast Shark okazał się śrutem nie tylko niecelnym, ale i ciężkim, przestrzeliny na 25 metrów układały się ponad centymetr niżej niż w przypadku pozostałych śrutów.
Dystans 40 i 50 metrów często okazuje się „morderczy” dla wielu śrutów z niższej półki. Wyraźnie widać podczas strzelania na większe odległości każde, nawet najmniejsze niedociągnięcie powstałe podczas procesu produkcyjnego.
Podczas strzelania na większe odległości śrut Norica Match już nie jest celny. Płaska główka powodująca zwiększony opór czołowy wpływa na zwiększenie opadu. Podczas strzelania w środek tarczy, przestrzeliny z trudem mieściły się w dolnej części standardowej tarczy 14×14 cm. Żeby trafić w środek trzeba było zakładać dużą poprawkę, a i tak był spory rozrzut.
Apache ma kształt główki jakby stworzony do strzelania FT. Ma mniejszy opad niż w przypadku Matcha, jednak za wadę należy uznać spory rozrzut. Sądzę, że wynika to z tego, że śrut jest stosunkowo krótki i brak mu stabilności podczas lotu.
Shark po raz kolejny nie stanął na wysokości zadania. Ciężki, mimo pozornie doskonałego kształtu (okrągła główka i długi korpus) lądował kilka centymetrów niżej niż Apache. Prawdę mówiąc, kończyła mi się skala w celowniku i zakładanie poprawki było przeprowadzane bardziej na wyczucie. Generalnie można uznać, że śrut na 50 metrów nie dolatuje, a jeśli już – to jest niecelny.
Zwycięzcą testu strzelania na 40 i 50 metrów okazał się Thor. Przyznaję się, że nie przepadam za moletowanym śrutem. Zawsze wydawało mi się, że jest mniej celny, prawdopodobnie stawia w powietrzu większy opór i jest jakoś mniej elegancki. To samo mógłbym też napisać o śrutach z ostrym szpicem. Jednak Thor zadał kłam moim teoriom i przeświadczeniom. Thor okazał się śrutem najcelniejszym w teście, a opad śrutu był najmniejszy. Porównując jego wyniki do wzorcowego Exacta trzeba stwierdzić, że jest tylko nieznacznie od niego gorszy, praktycznie w całym zakresie odległości HFT. Po wyselekcjonowaniu śrutu z pewnością zmaleje szansa na „dzikie” strzały odbiegające od normy.

Podsumowanie
Śrut Match jest śrutem do strzelania z karabinku lub pistoletu na małe odległości, maksymalnie do 25 metrów. Wart swojej ceny, w tej klasie jest jednym z lepszych na rynku. Powyżej 25 metrów wychodzą na jaw wszystkie wady śrutów tarczowych z płaską główką.
Śrut Apache jest dobry, jednak podczas strzelania na większe odległości jest spory rozrzut. Co gorsza, wobec wiatru krótki śrut ze słabą stabilizacją poprzeczną może być bardziej podatny na podmuchy wiatru i rozrzut będzie jeszcze większy. Generalnie, dobry do słabych wiatrówek i strzelania do 25-30 metrów.
Thor to bardzo dobry wybór dla każdego, kto chce celnie strzelać na małe i duże odległości, pozostając śrutem dużo tańszym od wspominanego wielokrotnie Exacta. Jeśli ktoś strzela dużo i chce zaoszczędzić parę groszy na amunicji, powinien zapoznać się bliżej ze śrutem Norica Thor.
Shark nie sprostał testom, praktycznie przy każdej odległości coś z nim było nie tak, a to jakiś dziki strzał, a to rozrzut i olbrzymi opad. Polecić go można wyłącznie ze względu na cenę.

Z ostatniej chwili
Zastanawiałem się, czy warunki prostego testu są wystarczające do tego, żeby właściwie ocenić każdy z czterech rodzajów śrutu. Postanowiłem jeszcze zrobić dogrywkę, a nowym karabinkiem testowym została Norica Marvic Gold. O mocy tego karabinka krążą legendy. Ponadto, co ważne, jest z tej samej fabryki co śrut.
Na wszystkich testowych odległościach wszystkie śruty zachowywały się podobnie jak podczas strzelania z HW 97 K. Opad był trochę mniejszy, rozrzut troszkę większy, a spowodowane to było oczywiście większą mocą z jednej strony, a trochę gorszą lufą z drugiej.
Test przebiegał podobnie, z jednym wyjątkiem. Pozytywnie zaskoczył mnie śrut Shark. Rekin pokazał ząb i to jaki! Nagle się okazało, że nawet na 50 metrów można trafić w tarczę, śrut nie tylko dolatuje, ale nawet przestrzeliny układają się całkiem blisko środka tarczy. Stąd wniosek, że niesłusznie wcześniej ustawiłem Sharka na przegranej pozycji – to dobry śrut ale do mocnych wiatrówek.

Przegląd Strzelecki „Arsenał”, czerwiec 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz