poniedziałek, 5 września 2011

Każdy by trafił :)























„Broń palna szczególnie niebezpieczna to taka, która jest wyposażona w laserowe lub noktowizyjne urządzenia służące do zwiększenia dokładności celowania”. Tę definicję można spotkać w Ustawie o broni i amunicji. Ustawodawca zakazuje posiadania broni uznanej za szczególnie niebezpieczną za wyjątkiem służb mundurowych. Nas, strzelców pneumatycznych to nie dotyczy.
Laserowe urządzenia wskazujące cel to doskonałe celowniki. Odpowiednio ustawione pokazują, gdzie uderzy pocisk z dokładnością do milimetra. Nie trafić można praktycznie tylko z powodu silnego wiatru lub źle skalibrowanego urządzenia. Nierzadko można zobaczyć na filmach, jak policjanci wpadają do mieszkania poszukiwanego bandyty z bronią w ręku, a na ścianach przesuwają się tylko promienie ich laserowych celowników. Okazuje się, że takie urządzenia są jak najbardziej dostępne na rynku cywilnym. W ofercie niemal każdego większego dystrybutora wiatrówek w Polsce znajdują się przynajmniej dwa, trzy typu celowników. Najczęściej dedykowane do najpopularniejszych na rynku pistoletów pneumatycznych, takich jak Walther CP 99, Walther PPK, Walther CP 99 Compact, czy Beretta FS 92. „Skrojone” na miarę, założone na broń wyglądają bardzo bojowo. Czy rzeczywiście takie są?

Załóż, włącz i traf
Jak już wspomniałem, większość celowników jest dedykowane specjalnie do konkretnego modelu broni. Skutkuje to tym, że celownik przeznaczony do Walthera CP 99 ma taki kształt, że idealnie zgrywa się z kabłąkiem spustu i dolną częścią zamka. Razem z pistoletem tworzą jedność. Choć da się go założyć do innych pistoletów, jak choćby Crosman C 11, czy słowacki pistolet K 100 kaliber 9 mm, to jednak otwarcie trzeba przyznać, że najlepiej wygląda na CP 99.
Instalacja jest bardzo prosta. Wystarczy celownik nasunąć po szynach aż do punktu, kiedy zatrzask wpada w zapadki. Celownik jest już stabilnie i trwale związany z bronią, i dopóki nie zechcemy go zdjąć, to sam z pewnością się z niej nie zsunie. Włączanie też jest proste – po prawej stronie jest przełącznik. W obudowie celownika znajdują się śruby regulacyjne, którymi odpowiednio pokręcając kalibrujemy celownik. Zwykle dokładne zgranie punktu celowania z dziurami na tarczy zajmuje tylko kilka minut. Później pozostaje już tylko czerpanie radości z niezwykle celnych strzałów.

Po co to komu?
Przyznaję, że długo zastanawiałem się, zanim założyłem celownik na swojego Walthera. Przez długi czas wydawało mi się, że najwięcej radości daje strzelanie w sposób tradycyjny, polegający na wykorzystywaniu podczas celowania muszki i szczerbinki. Jednak w przypadku Walthera przyrządy celownicze nie są zbyt dobre. Gruba muszka, minimalnie węższa od szczeliny w szczerbince przesłania cel. Pół biedy, jeśli strzelamy do bliskich obiektów. Celowanie do tarczy na odległość powyżej 15 metrów jest już o tyle trudne, że muszka przesłania pół tarczy. Dodatkowo brak kropek na muszce i szczerbince powodują, że naprawdę trudno jest z tej wiatrówki strzelać celnie na większe odległości. Do tego stopnia, iż wydawało mi się, że ten pistolet zwyczajnie ma kiepskiej jakości lufę i nigdy nie będzie bronią celną. Jak bardzo się myliłem przekonałem się po założeniu lasera. Śruciny wycinają teraz dziurę dokładnie tam, gdzie ja tego chcę, nawet na 20 metrów można uzyskać skupienie na poziomie dwóch centymetrów, co jak na pistolet zasilany CO2 wydaje mi się nie najgorszym wynikiem.
Kropka jest widoczna z dużej odległości. A gdyby to jeszcze połączyć z celownikiem optycznym, mielibyśmy zestaw doskonały. Tylko po co coś takiego w pistolecie?
Najistotniejsze jednak w przypadku tego rodzaju celownika jest to, że kropka jest doskonale widoczna niemal w każdych warunkach. Promień lasera przebija się przez mgłę, dym i ciemności. Nie daje sobie rady tylko ze śnieżycą i burzą pustynną, ale czy często zdarza nam się strzelać w takich warunkach? W przypadku wieczornej szarówki trafienie w cel jest równie łatwe jak podczas słonecznego dnia. O ile oczywiście jest na tyle jasno, że jeszcze widać cel.
Zakup takiego celownika, moim zdaniem, ma o wiele większy sens niż w przypadku kolimatora czy lunety. Nie dość, że pistolet z takim urządzeniem nadal wygląda jak broń krótka, to jeszcze łatwość trafienia jest na nieosiągalnym dla innych rodzajów celowników poziomie. Lojalnie jednak muszę uprzedzić o jednej bardzo dużej wadzie tego rozwiązania. Szybko może Wam się znudzić. W końcu ile można strzelać w to samo miejsce na tarczy?
I jest jeszcze jedna wada – broń z założonym celownikiem laserowym wymaga specjalnej kabury.

Martwy przepis?
Jak powszechnie wiadomo, wiatrówki poniżej 17 J nie są w świetle ustawy uznawane za broń. Można do nich założyć dowolne urządzenie celownicze i nikt nie ma nam prawa nawet zwrócić uwagi, dopóki korzystamy z wiatrówki w sposób bezpieczny dla innych. To, czy do wiatrówki założymy laser, wcale nie czyni z niej broni szczególnie niebezpiecznej.
Co innego w przypadku broni ostrej. Nie dziwi mnie zapis w ustawie, bo rzeczywiście broń ostra z celownikiem laserowym może być w nieodpowiednich rękach morderczo skuteczna. Jednak żeby celowniki laserowe nie mogły być mocowane na broni ostrej, systemy mocowania powinny być całkowicie od siebie różne. Tymczasem celownik laserowy do broni pneumatycznej pasuje do pistoletu bojowego. Czy tak być powinno?

Przegląd Strzelecki „Arsenał”, maj 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz