niedziela, 4 września 2011

Zabójcza broń 4.5

Od czasu, gdy w 1987 roku na ekrany kin wszedł film pod tytułem „Zabójcza broń”, wielu z nas, zapewne z przyjemnością śledziło losy bohaterów i z upodobaniem patrzyło jak Roger i Riggs kolejny raz łapią lub likwidują groźnych bandytów. Film doczekał się kolejnych trzech części. A pistolet Martina Riggsa – doskonałej repliki.
Pistolet Umarexa, model Beretta FS 92 nie jest nową wiatrówką. Pojawił się na rynku już kilka lat temu. Jednak po dziś dzień sprzedaje się bardzo dobrze, a w środowisku strzelców pneumatycznych cieszy się dużą popularnością jako jedna z najlepszych replik na rynku. Mimo swojego wieku, kilku przestarzałych elementów konstrukcji i kilku wad, prawdopodobnie jeszcze długo będzie obiektem westchnień niejednego z nas…
Pistolet jest wykonany z metalu, jedyne plastikowe elementy to okładziny chwytu. Masa wiatrówki, dzięki użytym materiałom, jest zbliżona do masy oryginalnej Beretty. Pistolet jest ciężki, doskonale leży w dłoni, jest bardzo wygodny w obsłudze. Bezpiecznik motylkowy umieszczony po obu stronach zamka pozwala na bezstresowe użytkowanie także osobom leworęcznym. Będzie im co prawda trudniej obsługiwać dźwignię otwierającą zamek (konieczne dla zmiany magazynka ze śrutem), ale szczerze mówiąc, obsługa tej dźwigni jedną ręką jest trudna także dla osób praworęcznych.
Jak każda replika Umarexa sprzed kilku lat, tak i Beretta FS 92 strzela śrutem diabolo, ładowanym do specjalnego wianuszkowego magazynka mieszczącego 8 śrucin. Pistolet zasilany jest standardowym nabojem CO2, a prędkość wystrzeliwanego śrutu wynosi średnio około 150 metrów na sekundę. Tyle teoria, ale jak to wygląda w praktyce?

Instrukcja obsługi
Zanim zaczniemy zabawę trzeba broń przygotować. W tym celu trzeba przede wszystkim włożyć nabój CO2. Naciskając przycisk przy chwycie, który w oryginale zwalnia magazynek, podważamy jedną z okładzin. Po jej zdjęciu widać komorę. Umieszczamy tam standardowy 12-gramowy nabój CO2, dokręcamy śrubę dociskową i dociskamy dźwignię od dołu. Zakładamy z powrotem plastikową nakładkę. Dźwignią po lewej stronie pistoletu odsuwamy przednią część zamka do przodu, wsadzamy magazynek załadowany śrutem diabolo, zasuwamy zamek i pistolet jest gotowy do strzału. Ośmiu strzałów.
Broń działa zarówno w trybie SA jak i DA. W trybie SA przed strzałem należy odciągnąć kurek. Nie jest to uciążliwe, kurek chodzi lekko i przyjemnie, a jego obsługa kciukiem jest całkiem wygodna.
W trybie SA spust działa wyjątkowo lekko i nie wymaga używania dużej siły do oddania strzału. Zupełnie inaczej jest w przypadku trybu DA. Tu można strzelać raz za razem, ale wymaga to dużej siły potrzebnej do ściągnięcia spustu, jak i większej koncentracji, żeby przy tak twardym spuście nadal trafiać w cel.
Bezpiecznik działa lekko i bez problemu można go obsługiwać kciukiem ręki, w której trzymamy broń. I warto o nim pamiętać, bowiem wiatrówka nie jest tylko zabawką, a z Beretty Umarexa można zrobić krzywdę. Choć wbrew temu, co sugerowałby tytuł, wiatrówka raczej nie nadaje się do prowadzenia walk ulicznych z bandytami, to jednak strzały z tego pistoletu mają naprawdę duża moc.

Wybierz cel i traf
Przyznaję, że zawsze chciałem mieć tę replikę. Nie mówiąc już o tym, że chciałbym też mieć oryginał i doznać tych wspaniałych przygód co policjanci z filmu „Zabójcza broń”. No, może za wyjątkiem tych wszystkich ran, obtarć i kasacji samochodów… To może lepiej poprzestanę na wiatrówce…
Skoro zawsze chciałem mieć, to oczywiście nie mogłem się doczekać, kiedy wreszcie po raz pierwszy nacisnę spust. Doczekałem się wreszcie, po załadowaniu broni, ustawieniu tarczy na 20. metrze (a co, tylko Mel Gibson ma prawo trafiać z dużej odległości?) nacisnąłem spust i…
No właśnie. W ogóle nie widać na tarczy żadnych zmian. Dopiero kiedy podszedłem do tarczy, stwierdziłem, że z odległości 20 metrów nie widziałem tego, co zobaczyłem z bliska. Centralne trafienie. No pięknie, chyba zapiszę się do policji antynarkotykowej w Los Angeles.
Kolejne strzały już nie były tek celne, emocje wzięły górę, ale i tak wszystkie przestrzeliny układały się bardzo blisko środka tarczy. Z podobną celnością w przypadku replik spotkałem się wcześniej tylko w Waltherze CP 88 Competition. Ale tam jest o dwa cale dłuższa lufa.
Kolejne magazynki, kolejne tarcze i wciąż to samo. Doskonałe skupienie. W ten oto sposób strzelanie w trybie SA szybko mi się znudziło. W końcu ile można trafiać w środek tarczy. Czy Martin Riggs stał i celował do bandyty przez 30 sekund? Nie! Zmieniał magazynki z prędkością światła, i o to chodzi też w zabawie z moją repliką. Zatem do dzieła. Ustawiam dwie tarcze w odległości 10 i 15 metrów. Moim założeniem jest szybkie ostrzelanie obydwu tak, jak by to miało miejsce podczas prawdziwej strzelaniny. Ładuję pistolet, po czym szybko strzelam, dwa strzały w jedną tarczę i dwa w drugą. Po czym podchodzę, żeby sprawdzić wyniki.
Oj, chyba bym nie przeżył tej akcji, tarcza z 15 metrów okazała się tylko ledwo draśnięta. Postanowiłem jednak kontynuować zabawę. Pod wieczór doszedłem już do takiej wprawy, że ustawiałem cztery tarcze i zawsze któraś przynajmniej raz zaliczyła dziurkę w obrębie czarnego pola. Myślę, że jak na drugorzędnego strzelca jakim jestem, to całkiem dobry wynik. I jest to chyba zasługa pistoletu. Jest ciężki, ma bardzo wygodny chwyt i jest doskonale wyważony. Powtarzalność chwytu, tak ważna przy strzelaniu jest bardzo łatwa do osiągnięcie w przypadku Beretty.
Nie ma jednak róży bez kolców. O ile ostrzelani kilku celów i trafienie nie stanowi problemu, to już szybka zmiana magazynka nie jest tak wygodna. Po pierwsze, dźwignia odsuwająca część zamka do przodu jest umieszczona strasznie daleko od chwytu. W oryginalnej broni służy ona do rozkładania pistoletu i nie musi być umieszczona w ergonomicznym miejscu. W replice używa się jej każdorazowo po wystrzeleniu ośmiu śrucin i producent powinien o tym pomyśleć. Zupełnie nie rozumiem, czemu dla potrzeb repliki nie można było do odsunięcia zamka wykorzystać dźwigni, która w oryginale służy do zamknięcia zamka pistoletu. Byłoby to zarówno wygodniejsze, jak i bliższe oryginalnym rozwiązaniom.
Kolejnym minusem jest to, że jak każda replika Umarexa sprzed kilku lat, tak i Beretta ma magazynek tylko ośmiostrzałowy. To bardzo mało. Przypomnijmy, że oryginalna Beretta ma magazynek na 15 naboi. Na standardowych torach do PPP (Practical Pellet Pistol) trzeba ostrzelać minimum kilkanaście celów, czasem kilkadziesiąt. Każda zmiana magazynka to stracone kilka sekund na torze. Nie dziwi więc fakt, że większość zawodników do tej konkurencji strzeleckiej wybiera Walthera CP 99 Compact z 18-strzałowym magazynkiem. I choć znane są przypadki, że zawodnik z pistoletem ośmiostrzałowym kończył zawody na podium, to jednak w przypadku dynamicznego strzelania, gdzie liczy się każda sekunda, to że pistolet jest mniej celny ma mniejsze znaczenie niż to, że nie trzeba tracić czasu na ciągłe przeładowywanie.

Zalety i wady
O zaletach to już właściwie było. Bardzo celny pistolet, doskonale leży w dłoniach, wygodna obsługa kurka i bezpiecznika. Metalowy korpus i bliska oryginałowi masa powodują, że każdy miłośnik wiatrówek z przyjemnością weźmie tę replikę do ręki.
Niewątpliwie bardzo dużą zaletą jest sprawne zasilanie gazem i doskonałe jego wykorzystanie. Jeden nabój CO2 wystarcza, według zapewnień producenta, na oddanie ok. 60-70 strzałów. Dodam od siebie, że podczas strzelania na powietrzu na odległość ok. 15 metrów, tych celnych i przede wszystkim o stabilnej prędkości strzałów jest nawet więcej – około 80. Za to w zamkniętych pomieszczeniach i podczas strzelania na odległość nie większą niż 10 metrów można strzelić nawet ok. 100 razy. To doskonały wynik.
Kilka wad również już wymieniłem – fatalna obsługa zamka czy mała pojemność magazynka. Ale są też inne.
Luzy. Między lufę a zamek można wetknąć szpilkę, zamek trochę „lata”. Choć nie ma to zauważalnego wpływu na celność, to jednak grzechoczący pistolet nie jest tym, co tygrysy lubią najbardziej.
Jak niemal każda replika Umarexa, tak i Beretta jest zrobiona ze stopu metalu. Nie jest to stal i nie ma wytrzymałości stali. Jeśli pistolet upadnie nam na kamień czy beton możemy być niemal pewni, że zostanie na nim ślad po tym zdarzeniu.
Wiatrówka nie jest oksydowana. Czarne wersje pistoletów są po prostu lakierowane. Po pewnym czasie na krawędziach lakier się wyciera. Jednym się to podoba – broń nabiera swoistej patyny, innym nie. Ja zdecydowanie należę do tych drugich. Tym bardziej że lakier ma jeszcze jedną wadę – widać na nim wszelkie plamy ze smaru, odciski palców, i bardzo trudno jest go wyczyścić i wypolerować. W efekcie nawet pistolet nowy, ale systematycznie użytkowany, sprawia wrażenie, jakby od wieków nie był czyszczony.
Beretta ma poważną wadę fabryczną. Wystąpiła w wielu znanych mi egzemplarzach i myślę, że prędzej czy później może się przytrafić u każdego. Jest jeden bardzo słaby element. To muszka. Kawałek metalu, osadzony na górnej części zamka. Od spodu ma cienki wąs mocujący. W nowej wiatrówce nie stanowi żadnego problemu. Jednak w czasie użytkowania, przy każdej zmianie magazynka ruch zamka i stosunkowo silna sprężyna odsuwająca zamek powodują, że wąs mocujący muszkę ułamuje się i muszka wypada.
Można spróbować temu zaradzić podkładając między muszkę a zamek cieniutką gumę, albo podklejając ją jakimś silikonem od spodu.
I na koniec coś, co trudno zdefiniować tak do końca jako wadę. Otóż, kiedy broń jest zabezpieczona przed strzałem, ale mimo tego naciśnie się spust, bezwładność elementu zbijacza powoduje, że mimo zabezpieczenia zostaje uwolniona pewna część gazu. Za mała, żeby oddać strzał, ale jednak wyczuwalna. Nie wiem, czy problem ten dotyczył tylko mojego egzemplarza czy wszystkie Beretty tak mają, ale muszę przyznać, że jest to lekko deprymujące.

Do wyboru, do koloru
Umarex, trzeba przyznać, dba o klientów i zawsze daje im do wyboru różne wersje swoich produktów. Nie inaczej jest z przypadku Beretty FS 92. Jeśli ktoś chce mieć wiatrówkę będącą wierną repliką pistoletu Martina Riggsa, to z pewnością wybierze czarną wersję pistoletu i z czarnymi okładzinami chwytu. Ktoś, kto wyżej ceni sobie elegancki wygląd, z pewnością wybierze wersję niklowaną. Ma ona jeszcze tę zaletę, że na niklu nie widać plam i odcisków palców jak na czarnym lakierze. Dodatkowo zarówno do czarnej, jak i niklowanej wersji można zamówić drewniane okładziny. Dostępna jest też wersja Competition z kompensatorem odrzutu, ale uwaga – to tylko atrapa. W przypadku Walthera Competition mamy pistolet z przedłużoną lufą. Niestety, w Beretcie lufa jest tej samej długości, a pistolet różni się tylko tym, że na końcu zamka ma założoną nakładkę. Nic nie daje, celniej nie strzela – po prostu inaczej wygląda.
Oddzielnym zagadnieniem jest Beretta FS Trophy, z kompensatorem odrzutu i kolimatorem. Bardzo celna ze względu na celownik, dzięki któremu widać gdzie się trafia nawet przy słabszym świetle. Doskonałe rozwiązanie, choć broń w takiej konfiguracji nie każdemu musi się podobać.
Inną wariacją jest wersja XX Treme. Dla prawdziwych twardzieli, pistolet z tłumikiem (plastikowy nakręcany, dokładnie taki sam jak w opisywanych Waltherze CP 88 i Colcie 1911 (Arsenał 9/30 2006), oraz z kolimatorem.
Ostatnią nowością jest wersja z wykończeniem stalowym. Pistolet na pierwszy rzut oka niemal niczym nie różni się od wersji niklowanej, ale jednak odcień srebra jest ładniejszy, bardziej szlachetny. Z drewnianymi okładkami chwytu wyglądałby pięknie…
Do każdej wersji wiatrówki można też zamówić celownik laserowy.

Co dalej?
Ostanio mówi się, że film „Zabójcza broń” doczeka się kolejnej, już piątej części. Nie wiem, czy rzeczywiście tak będzie. Jednak Beretta z pewnością doczekała się następcy. Na targach IWA Umarex zaprezentował aż dwie repliki pistoletów. Jedną z nich jest Beretta Elite. Pistolet na kulki BB, 18-strzałowy magazynek. Prawdopodobnie będzie tanią alternatywą dla Walthera CP 99 Compact dla wszystkich chętnych do wzięcia udziałów w zawodach PPP.
Drugą premierą była Beretta. P x 4 Storm. Pistolet z systemem blow-back, 16-strzałowym magazynkiem (a właściwie 8+8, śrut ładowany jest do wianuszków przymocowanych na obu końcach magazynka), strzelająca śrutem diabolo. Czy będzie popularniejszą repliką od pistoletu Beretta FS 92? Czas pokaże.
Mimo kilku wad nadal jest moim faworytem na rynku replik. Może nie jest tak celna jak Walther CP 88 Competition. Może nie ma tak pojemnego magazynka jak CP 99 Compact, ani tak fajnego wysuwanego magazynka na CO2, jaki jest w Waltherze CP 99. Ale to właśnie z Berettą Mel Gibson biegał na planie każdego z czterech filmów serii Lethal Weapon. A to potrafi działać na wyobraźnię lepiej niż system blow-back.

Przegląd Strzelecki „Arsenał”, maj 2007

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz