- Nie kupuj taniej wiatrówki!
- Nie kupuj taniego montażu!
- Nie kupuj taniej lunety!
- Nie kupuj taniego śrutu!
- Nie kupuj…
Nie, bo nie. Bo nie warto. Bo jakość niska i w ogóle tandeta. Idąc tym tropem to co najgorsze kosztuje najmniej, a to co najdroższe jest najlepsze. Powinno być. Ale nie musi być. Często też, po prostu i zwyczajnie, nie jest.
Czy dedykowana do FT luneta z papierową głębią ostrości i pomiarem odległości bliskim dokładności dalmierza, kosztująca kilka tysięcy euro ma prawo się nagrzewać na słońcu? No przecież, byłoby dziwne, gdyby nie nagrzewała. Czy po nagrzaniu pomiar odległości ma prawo przekłamywać o kilka metrów na dystansach około pięćdziesięciu metrów? Nie ma prawa…
Czy wiatrówka za kilka tysięcy złotych ma prawo nie lubić konkretnego rodzaju śrutu, wyrażając tę niechęć rozsiewaniem przestrzelin po całej tarczy? Nie ma chyba takiego karabinu, który równie celnie strzela z każdego rodzaju amunicji. Gorzej, gdy zdarzy się, iż karabin nie strzela celnie nigdy, nie ważne co mu się tam wsadzi do lufy.
Wspomniane przypadki to historie prawdziwe. Jest taka luneta, która po nagrzaniu inaczej pokazuje dystans do celu. Jest taki karabin pneumatyczny, który do niczego się nie nadaje poza tym, że może służyć jako dekoracja salonu, a po drobnej modyfikacji jako noga od kuchennego stołu. Bez wchodzenia w szczegóły trzeba odnotować fakt, iż nie zawsze wydanie góry pieniędzy gwarantuje nam nabycie towaru najwyższej jakości. Pewnym jest tylko jedno – wydając więcej pieniędzy na bubel nasza złość będzie z pewnością większa.
Czy zatem naprawdę nie warto czasem kupić czegoś taniego?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz