Czołg ruszył. Wolno, z chrzęstem gąsienic toczył się w kierunku północnym. Dowódca obserwował teren wokół. Nagle zza rogu wyłonił się nieprzyjaciel. Czołg stanął. Odwrócił wierzę w kierunku wroga, opuścił lufę i strzelił. Po chwili pocisk wystrzelony z działa przebił cel. Jeszcze raz się udało.
Czemu o tym piszę? Cóż…
Wrogiem było zdjęcie amerykańskiego Shermana, podstawowego czołgu z okresu II Wojny Światowej, wydrukowane na kartce A4. Poligonem było mieszkanie, kierunkiem północnym, w którym czołg się wolno przemieszczał był przejazd z przedpokoju do salonu. A czołg? Był nim plastikowy model sterowany radiem.
Czemu o tym piszę? Cóż…
Ten czołg strzela! Jak by się dobrze przyjrzeć, jest to wiatrówka ASG. Działo sterowane jest radiem, każda kolejna kulka toczy się do podajnika, urządzenie sterowane radiem i napędzane silniczkiem elektrycznym podaje po jednej kulce BB 6mm do lufy, następnie pada strzał. Kulka leci na jakieś dwadzieścia lub więcej metrów, do dziesięciu można spokojnie celować. Owszem, strzela się „po lufie”, ale trafić można.
A zabawa? Równie fajna jak podczas strzelania z pistoletu ASG. Krzywdę trudno zrobić, jeśli się zabezpieczy oczy okularami to można się bawić w kilka osób, kierujących kilkoma czołgami. I zamiast umawiać się na strzelankę ASG umawiamy się na „bitwę pod Kurskiem”.
Polecam :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz