sobota, 3 września 2011

Kaliber odwrotnie proporcjonalny













  • Miejsce akcji: Rembertów pod Warszawą, strzelnica Akademii Obrony Narodowej
  • Czas akcji: środek tygodnia, godziny wczesno-popołudniowe.
  • Cel akcji: zabawa przez zawody, albo zawody dla zabawy. Czy jakoś tak.
Piknik strzelecki. Można było postrzelać z glauberyta, ze strzelby, z pistoletu centralnego zapłonu, a nawet z łuku. Chodziły słuchy, że także ze Stingera będzie można wygarnąć do nisko przelatujących samolotów, ale niestety, żaden nie przelatywał w pobliżu. Huk i zapach spalonego prochu otaczał wszystkich uczestników zabawy. A kto się bawił? Różnie – prezesi, dyrektorzy, kierownicy i szary personel. Łączyło ich jedno – pasja strzelectwa. Wszyscy próbowali swoich sił w konkursach strzeleckich.
Często panom towarzyszyły panie. I jakkolwiek niektóre z nich brały udział w rywalizacji, to jednak w większości wypadków odpuszczały sobie strzelbę i glauberyta, „bo za bardzo kopią”. Ale… wiele z nich przyszło postrzelać z wiatrówek. Co ciekawe, często to strzelanie do celów z „zabawki” szło im dużo lepiej niż ich partnerom. Dostarczając równie dużej dawki emocji, którym towarzyszyła niczym nieskrępowana radość z trafienia w cel. Cóż z tego, że cel stał troszkę bliżej, a kaliber też jakby mniejszy? Dzięki temu, że wiatrówka PCP nie dymi i nie szarpie, radość ze strzelania była nawet większa, nikt się nie męczył i nie mocował z karabinem…
Kolejka była na stanowisku z wiatrówkami niemal przez cały czas. Znów się okazało, że strzelectwo, nawet z takiej „dmuchawki” może być wspaniałym sposobem na spędzeniu kilku godzin na świeżym powietrzu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz