sobota, 3 września 2011

Czary mary...

W kinach za chwilę pojawi się najnowsza i podobno ostatnia część przygód małego czarownika, Harry’ego Pottera. Nie oglądałem żadnej od początku do końca, co wcale nie znaczy, że nie wierzę w magię. Wierzę, co więcej – spotykam się z nią na każdym kroku.
Śrut diabolo. Wydawałoby się, że to kawałek ołowiu. No dobrze, nie ołowiu, bądźmy ekologiczni – stopu ołowiu i cynku lub innych metali. Wyprofilowany w taki sposób, iż z jednej strony mamy główkę, a z drugiej kielich. Czasem są żłobienia na kielichu, czasem główka ma taki czy inny kształt, śrut może mieć różną masę, ale generalnie wciąż jest to kawałek metalu.
Pozornie. Weźmy na przykład takiego Exacta. Występuje w kilku różnych kalibrach: 4.50, 4.51, 4.52 i 4,53 mm. Dla porządku wspomnę jeszcze o takich kalibrach jak 5.0 czy 5.50. Drobne różnice, liczone w setnych częściach milimetra wpływają na celność. Nie od dziś wiadomo, że w jednej lufie lepiej sprawdzi się śrut 4.50, podczas gdy w innej najlepsze skupienie uzyskamy z 4.53.
Oddzielnym tematem jest mycie i smarowanie śrutu. Umyć warto, bo nawet na drogich śrutach mogą się znajdować drobinki metalu lub inne zanieczyszczenia, które wpływają negatywnie na celność. Gdy już się umyje, to warto przesmarować, najlepiej smarem przeznaczonym specjalnie do śrutu. Zwykle poprawia to troszkę skupienie na tarczy. A jeśli już myjemy i smarujemy, to czemu też nie przeważyć? Zakup wagi jubilerskiej mierzącej w gramach do trzeciego miejsca po przecinku nie jest jakimś strasznym wydatkiem. A przeważenie paczki śrutu zajmie tylko godzinę; gdy już dojdziemy do wprawy – pół godziny.
Leniwi i ci, co liczą wartość każdej minuty swojego życia mogą kupić śrut już przeważony i starannie wyselekcjonowany, zamknięty w specjalnym pudełku zabezpieczonym w środku z każdej strony miękką gąbką, by pojedyncze śruciny nie obijały się i nie odkształcały. Czyż to nie brzmi magicznie?
A wszystko po to, żeby trafić i przewrócić blaszaną figurkę na spotkaniu towarzyskim szumnie nazywanym zawodami. Prawdziwa magia…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz